Jeden z tych seriali które oglądać się chce odcinek za odcinkiem. Ostatnio to czekam na emisje całego sezonu i oglądam całość, bo to czekanie na kolejny odcinek mnie dobija.
Ja jestem fanką serialu od 1 sezonu i z bólem serca po oglądnięciu 9tego odcinka stwierdzam, że jednym zdaniem można podsumować ten sezon. Absolutnie NIC SIĘ NIE DZIEJE. Po obiecującym pierwszym serial powoli wchodzimy w marazm gmatwaniny pokazywania krajobrazów i ujeżdżania koni, które owszem robią wrażenie ale towarzyszą im rozmowy o niczym nie mające większego znaczenia. Wątki jakichś aktywistów, pobyt w Teksasie czy rozterki duchowe Keyce'ya i jego nudnej żony, nawet Beth nie ma nic sensownego do zagrania przypominają mi niemoc i frustracje jaka towarzyszyła mi przy późniejszych sezonach Opowieści podręcznej.
Tylko lojalnie ostrzegam, bo rozczarowanie może być duże :/
Ten "marazm gmatwaniny" i "rozmowy o niczym" to właśnie esencja serialu. Gdyby to miała być po prostu kolejna opowieść o tym, kto kogo pieprzy albo zabija, raczej nie traciłbym czasu. Na szczęście dostaliśmy serial wybitny. Teraz pozostaje czekać na piąty sezon...